środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 5 - Tak, dostałam SMS'a

7.56, dziedziniec szkolny.

-Cześć
-Hej - przywitał mnie Lysander
-Widziałeś może Kasa?
-Nie, a co?
-Muszę się go o coś zapytać. - westchnął.
-Nadal nie odpuściłeś? Mówiłem ci wczoraj...
-Kłamałeś - popatrzył się na mnie zdumiony. Ja tak długo nie pociągnę. Jak nie powiedzą po dobroci, to po złości.
-Skąd..
-Z dupy. A teraz powiesz mi wszystko co chciałbym wiedzieć, bo dziś nie będę już taki miły. - popatrzył się na mnie zdziwiony. - Eh, sorry. Po prostu się dzisiaj nie wyspałem. Całą noc myślałem co ukrywacie, ale nic nie wymyśliłem.


11.38, sala lekcyjna

Szczerze, nie spodziewałam się, że mi powie. A jednak. Kastiel potwierdził, więc teoretycznie nie mam żadnych przeciwwskazań, by im uwierzyć. Mimo wszystko, nadal mam uczucie, że czegoś mi nie powiedzieli. Ale i tak cud, że powiedzieli mi chociaż to, znamy się w końcu niecały tydzień.


13.25, stołówka szkolna

-Hej, widziałam zdjęcie. A więc jednak?
-Mph. Zerwałam z nim następnego dnia. Jego mina bezcenna. - zaśmiała się Ana.
-Zwykle to on zrywa z dziewczyną, więc na pewno musiał być zaskoczony. - również się zaśmiałam. Przerwa zleciała nam na rozmawianiu na nieistotne tematy.
-To ja już będę lecieć! - pożegnałyśmy się z Aną - A właśnie, idę dzisiaj na domówkę do znajomego z klasy, więc będę późno. Łap! - to mówiąc rzuciła mi klucze.
-Klucze? - usłyszałam za sobą głos Kastiela.
-A nie widzisz? Wyprzedzając twoje pytanie, owszem, mieszkam z Annie. - Kastiel oraz Lysander, który przed chwilą doszedł wlepili we mnie oczy. - Eh, no już, bo wam gały wyjdą. Coście tacy zaskoczeni?
-N-n-no, bo jesteś facetem, - zaczął Lysander. Dziwnie się poczułam, słysząc to - i mieszkasz z dziewczyną...
-Zboczeniec! Nie robię nic na wzór twoich podejrzeń - kiedyś pewnie spaliłabym buraka, ale teraz po prostu trzepnęłam go w tył głowy. - Serio, Lys, nie spodziewałem się po tobie takich kosmatych myśli. - uff.. prawie powiedziałam ,,spodziewałam". Na szczęście w porę się zreflektowałam. Muszę uważać, jak o sobie mówię.


15.39, mieszkanie Haruki i Ann

Po przyjściu do domu walnęłam się na kanapę i włączyłam telewizję. Włączyło się akurat na TVP ABC. Gumisie, Przyjaciele z Kieszonkowa. Oszczędźcie mi tego. Wyłączyłam TV i poszłam do pokoju. Odrobiłam lekcje i położyłam się na kanapie. Nienawidzę majcy. Poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni. Hm.. nieznany numer. Nie odbieram. Poczekałam aż przestanie dzwonić, i napisałam esa do Any-
H: o której wracasz? przygotuje kolacje
A: około 23
H: ok
Chwilę potem dostałam esa od tego samego numeru co wcześniej dzwonił-
NieznanyNumer: czesc dawno się nie widzieliśmy może wpadne :P Twój M. ;)
Z jakiegoś powodu po przeczytaniu tego SMS'a, poczułam niepokój wymieszany z ekscytacją. Bez wątpienia coś jest na rzeczy.


___________________________________________________________________________________
Jesteście pewnie ciekawe, czego dowiedziała się Haru. O tym w następnym rozdziale, potrzymam was trochę w niepewności ;)
A przy okazji: ten rozdział napisany jest trochę inaczej, co pewnie zauważyłyście ;) Chcę znać wasze zdanie, więc pod tym postem jak macie czas i ochotę, napiszcie co sądzicie o takim sposobie pisania, i czy wolicie ten, czy poprzedni.

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 4 - Nie, nie odpuszczę cz.2

Wiem, że krótki, ale przygotowuję się do stworzenia zakładki "bohaterowie". Żebym to ja jeszcze wiedziała jak ;) ALE serio nie wiem. Więc jak wiecie, nie obrażę się jak ktoś napisze.
________________________________________________________________________________

-Nie odpuścisz?
-Nie
-Dobrze, a więc.. - tu zrobił przerwę - klucze od piwnicy zniknęły i Nataniel podejrzewa o to Kasa - pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Powiedzmy, że ci wierzę. Jaki miałeś powód, by to ukrywać? - otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu Kastiel, który przybiegł z telefonem w ręce.
-Mam zdjęcie! - no co ty !?! W życiu bym się nie domyśliła.
-Pokaż - rozkazałam. Z wyrazem tryumfu na twarzy pokazał zdjęcie, na którym Ana całuje go w policzek. Uśmiechnęłam się w duchu. A więc jednak.
-I czego się tak szczerzysz? To dopiero jedno zdjęcie, zostało ci jeszcze dziewiętnaście - mina mu trochę zrzedła. Bosz, jaki debil. W liceum są dwie klasy pierwsze, gdzie łącznie jest dwadzieścia jeden dziewczyn. Oczywiście celowo powiedziałam dwadzieścia, pomijając siebie. Niby taki cwany, a nie zorientował się nawet, że go w konia zrobiłam.
-OK, ale idziemy na te lody, czy nie? - zapytał Lysander. Wyglądał na zniecierpliwionego.
-Śpieszy ci gdzieś? - zapytałam. Zabawnie wyglądał gdy tak nerwowo skubał koszulę.
-Ee., nie..
-Mniejsza. W takim razie prowadź. Ja nie znam za dobrze miasta.
-Hm?
-Przeprowadziłem się niedawno, w wakacje.
-Spoko.
Szliśmy tak, rozmawiając i co chwila wybuchając śmiechem z powodu uwag Kasa co do wyglądu mijanych osób. Od razu złapałam z nimi świetny kontakt.
Kastiel może wydawać się gburowatym, raczej nieskorym do rozmów chamem, ale gdy pozna się go bliżej, jest całkiem zabawną rudą małpą.
Lysander jest raczej miły, nie jest jednak tak sztywny, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. W sumie obaj są raczej sympatyczni. Każdy po prostu na swój sposób.
Doszliśmy do lodziarni. Szczerze mówiąc, lody niezbyt przypadły mi do gustu, ale i tak świetnie się bawiłam. Po przyjściu do domu znów zaczęłam zastanawiać się, co chcą ukryć. Będę musiała zapytać się jutro Kastiela, o co caman. A więc postanowione. Z takimi myślami wzięłam prysznic i zasnęłam.

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 3 - Nie, nie odpuszczę

No, i macie rozdział :D Z dedykiem dla Agi, która bardzo mi pomogła :)
__________________________________________________________

Rozsunęłam drzwi prowadzące do mojego pokoju. Nie był duży, bo ja też dużego nie potrzebowałam. Utrzymany był w kolorach delikatnej żółci i pomarańczy. Po prawej stronie stało łóżko, a obok niego drewniana szafka nocna.  Następnie przy ścianie stało biurko, a obok znajdowało się sporych rozmiarów okno. Po przeciwnej stronie wbudowana w ścianę stała szafa na ubrania, których w sumie jakoś specjalnie dużo nie miałam.
Ziewnęłam. Fakt, jestem po ciężkich przejściach emocjonalnych do których zalicza się szok po odkryciu, że jestem uważana za przedstawiciela płci męskiej. Wstałam i podeszłam do lustra zamocowanego na drzwiach szafy. Jakoś specjalnie brzydka to ja nie byłam. Stwierdzam, że chodzę do jakiejś patologicznej szkoły. Ale lepsza taka niż inna...
Po wzięciu odprężającej kąpieli, wtuliłam się w pościel w moim łóżku. Spojrzałam na wyświetlacz komórki- 23.34 . Czyli w sumie przyzwoita godzina. odłożyłam komórkę na szafkę, i oddałam się w objęcia morfeusza.
 Ze snu obudziło mnie natrętne pikanie. Szósta rano. Przeciągnęłam się i niespiesznie wstałam z łózka. Podeszłam do szafy. Co by tu.. O! Może tą sukie.. a, tak. Udaję faceta. Po co ja to w sumie robię?
  • Założyłam się Kastielem
  • Zawsze chciałam przetestować swoje zdolności aktorskie
  • Chcę zobaczyć jego minę, gdy odkryje moją prawdziwą płeć
Trzy powody wystarczą, by kontynuować przebierankę. A więc co by tu ubrać? W końcu wybrałam luźne, trochę poprzecierane jeansy i czarny podkoszulek z czerwoną czachą. Szósta czterdzieści pięć. Wzięłam ubrania i weszłam pod prysznic. Po umyciu się, umyłam włosy i ubrałam się w pzygotowane wcześniej ciuchy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Zanim jednak coś zobaczyłam, poczułam charakterystyczny zapach spalenizny.
-Ana!! - krzyknęłam. Byłam na sto procent pewna, że to ona za tym stoi. Kto jak kto, ale Ana talentu kucharskiego za grosz nie miała.
-Co? - zapytała Ana. Normalnie kamień spadł mi z serca. Ucierpiała tylko jajecznica.
-Oj, Ana, Ana.. - westchnęłam-następnym razem jak będziesz chciała coś ugotować, to racz mnie o tym poinformować-pokręciłam głową z pobłażaniem-daj, ja coś ugotuję.
Z szafki wyciągnęłam chleb, ser, dżem i szynkę. Dwie kromki wsadziłam do tostera, a dwie posmarowałam masłem i położyłam na nich szynkę. Gdy tosty wyskoczyły z tostera, położyłam je na talerzu. Jedną potraktowałam dżemem, a drugą serem. Gdy wszystko było gotowe, położyłam talerz na stole.
-No, toś się wysiliła - prychnęła Ana - kanapki to ja też umiem zrobić. - uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ciesz się, że w ogóle ci gotuję. Mam ci przypominać, jak to się zkończyło, gdy chciałaś zrobić tosty?
-Dobra, wygrałaś. Przepraszam - spojrzała na mnie z winą niewiniątka.
-Chodź już lepiej, bo się spóźnimy. Na tym gotowaniu zleciało nam sporo czasu. Jest już siódma dwadzieścia, a do szkoły mamy daleko.
                                                                            ~Ana~
Posłusznie udałam się do przedpokoju i ubrałam buty.
-A właśnie, Ana - usłyszałam za sobą głos Haruki.
-Hm?
-Wczoraj założyłam się z takim jednym gościem, że cyknie sobie zdjęcie z każdą dziewczyną z pierwszej klasy..
-I?
-..jak się całują - w pierwszej chwili nie rozumiałam, o co jej chodzi, ale zaraz dotarło do mnie, co powiedziała.
-Haruka... nie wnikam, czym się kierowałaś, ale nie zamierzam..
-Nie chcesz, to nie. Wątpię, żeby jego zdolności uwodzicielskie były tak dobre, jak mówi.
-Ok.. ale czegoś nadal tu nie rozumiem. Założył się z TOBĄ?
-Założył się z chłopakiem o imieniu Haruka - zrozumiałam przekaz. Już wiele razy razem Haru robiłyśmy sobie jaja z ludzi w ten sposób. Uśmiechnęłam się na wspomnienie zdziwionych min przechodniów. Stare, dobre czasy. Trzeba to będzie kiedyś powtórzyć.
-O co się zakładaliście?
-O dowolne życzenie wygranego - zamilkłyśmy, i do końca drogi się nie odzywałyśmy
-Hej, Haru-chan, może pokażesz mi tego kolesia, z którym się założyłaś? - może nie jest taki zły. Doskonale przecież wiedziałam, że Haruka chce go zaskoczyć na samym końcu, gdy będzie myślał, że wygra. Rozumiałyśmy się bez słów.
                                                                      ~Haruka~
Wiedziałam, że zrozumiała. Przekroczyłyśmy właśnie bramę, gdy usłyszałam stłumione okrzyki. Spojrzałyśmy na siebie znacząco, i pobiegłyśmy w stronę sporego tłumu uczniów.
-Eej! Co się tam dzieje? - zapytałam najbliżej stojącą osobę. Okazała się nią być wysoka białowłosa dziewczyna o żółtych oczach. Kolejna. Czyli złote oczy są tak rzadkie tylko w moich stronach.
-Ach.., Nataniel i Kastiel się pokłócili.- Nataniel, Nataniel.. gdzieś już słyszałam to imię... A tak, to przecież ten blondyn!-A tak w ogóle, to jestem Rozalia-wyciągnęła rękę w moją stronę
-Haruka, miło mi-uścisnęłam jej dłoń.-nie powinnyśmy czegoś zrobić?
-W sumie. Ale chyba nieprędko się przepchniemy przez ten tłum.-na szczęście nie musiałyśmy nad tym myśleć, bo przyszedł nauczyciel i sprzątnął całe towarzystwo, a Kasa i Nata zabrał "Na poważną rozmowę".
Rozmyślałam nad wydarzeniami tego ranka już w sali lekcyjnej, podczas gdy nauczycielka ględziła coś o wojnie światowej. Po dzwonku od razu udałam się na dziedziniec, gdzie zgodnie z moimi podejrzeniami, znalazłam Kasa w towarzystwie Lysandra.
-O co poszło? - spytałam bez ogródek. W odpowiedzi Kastiel tylko mruknął coś niezrozumiale, więc przeniosłam pytający wzrok na Lysa.
-O nic szczególnego - odpowiedział wymijająco. Najwyraźniej chcą coś ukryć.
-Ok, nie wnikam. A tak w ogóle, chcę przedstawić wam moją znajomą - tu wskazałam na Aną, która pojawiła się obok mnie dosłownie znikąd.
-Cześć, jestem Annie, dla znajomych Ana - posłała im swój uśmiech, który topił nawet najtwardsze serca. Widziałam, jak Kasowi oczy wręcz wyszły na jej widok. No cóż, nie ma się co dziwić. Ana była kobietą hojnie obdarzoną przez naturę, która nie ukrywała swoich atutów. Miała gęste blond loki, była smukła, giętka i miła. Należ też dodać, że już podstawówce oglądało się za nią pół szkoły, jeśli nie więcej.
Reszta dnia minęła raczej zwyczajnie. Po ostatniej lekcji spakowałam się i wyszłam z budynku. Pod drzewem dojrzałam Lysandra, pochylał się nad jakimś zeszytem. Podeszłam do niego. Podniósł głowę, gdy usłyszał moje kroki.
-Co piszesz? - zapytałam. Zamknął zeszyt i schował do torby przewieszonej przez ramię.
-Tajemnica - uśmiechnął się. - Gorąco dzisiaj - spojrzał przy tym w niebo. Powtórzyłam ten gest, i tak razem przyglądaliśmy się chmurom.
-Idziemy na lody? - zapytałam, dalej przyglądając się niebu.
-Czemu nie - odpowiedział, również nie zaprzestając czynności.
-Czekamy na Kasa, czy bez niego ?
-Dziś zostaje po lekcjach, więc bez - wreszcie ruszyliśmy się i wyszliśmy z terenu szkoły. Szliśmy chwilę w milczeniu, gdy postanowiłam wreszcie wydusić z niego to, co chciałam wiedzieć. Jak nie po dobroci, to po złości.
-Nie umiesz kłamać - zaczęłam. Spojrzał na mnie zaskoczony. Prychnęłam - wiem przecież, że coś ukrywacie. Głupi to je nie jestem - tu spojrzałam na niego przenikliwym wzrokiem.
-Nie odpuścisz? - zapytał zrezygnowany.
-Nie.