sobota, 18 października 2014

Rozdział 10 - Nie, nie żałuję

Lekcje dłużyły mi się dzisiaj niemiłosiernie, a sprawę pogarszał nasilający się ból w krzyżu. Po usłyszeniu dzwonka obwieszczającego koniec piątej lekcji powlokłam się w stronę stołówki. Każdy krok bolał coraz bardziej, w dodatku coraz częściej kaszlałam. W takim tempie zanim tam dotrę, kolejka będzie już wychodziła za pomieszczenie. Po dotarciu na miejsce moje przypuszczenia potwierdziły się. Grzecznie ustawiłam się na końcu kolejki, zadowolona, że wreszcie mogę odetchnąć. Pogrążona tak we własnych rozmyślaniach nie zauważyłam zblizającej się w moją stronę czerwonej czupryny.

- Siema! - krzyknął Kastiel wprost do mojego ucha, "klepiąc" mnie przy tym w plecy. Po moim ciele przeszedł dreszcz, po czym osunęłam się na ziemie. Nie miałąm nawet siły, żeby go ochrzanić, tylko spojrzałam na niego z rządzą mordu w oczach.

- No już, już, panie delikatny, wstawaj, bo zaraz twoja kolej - zaśmiał się przy tym. Zebrałam się w sobie i ostatkiem się udało mi się wstać. Po zjedzeniu obiadu zarzuciłam polecak na ramię ( o zgrozo! ) i oznajmiłam Lysandrowi, który zdążył dojść w międzyczasie

- Wracam do domu - mój głos był słaby i niewyraźny, więc Lys prawdopodobnie mnie nie usłyszał, ja jednak szłam już w stronę szatni. Trudno, nauczyciele będą musieli poradzić sobie beze mnie przez te dwie lekcje.

Ledwo doszłam do domu, i gdy wreszcie mogłam położyć się na łóżku, odetchnęłam głęboko. Połknęłam tabletkę przeciwbólową, którą po drodze zgarnęłam z kuchni. Zaraz potem zasnęłam. Śniło mi się, że biegnę, by kogoś uratować, ale nie wiem kogo. Gdy dotarłam do niego, krzyczał. Znałam ten głos. W moich oczach zebrały się łzy.

Obudziłam się cała zapłakana. Otarłam twarz dłońmi. Kto to mógł być?

Spojrzałam na zegar. Wskazywał godzinę dziewiętnastą trzydzieści osiem. Ogarnęłąm się i zapukałam do pokoju Any. Leżała na łóżku ze słuchawkami w uszach. Na mój widok zdjęła je popatrzyła na mnie wyczekująco.

- Siema. Gdzie byłaś wczoraj w nocy? - rzuciłam prosto z mostu.

- To jakieś przesłuchanie, czy coś? Byłam na mieście, spacerowałam trochę.

- Aha - wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony Ana to moja przyjaciółka, i powinnam jej ufać. Z drugiej, ileż to razy przekonałam się, że nie należy ufać bezwzględnie nikomu. Nawet przyjaciołom.

Kaszlnęłam, a po mym ciele przeszedł dreszcz. Nie było to przyjemne uczucie.

- Ana, poszłabyś do apteki po jakiś lek na przeziębienie?!? - krzyknęłam - Bo nie za dobrze się czuję - dodałąm już ciszej, bo Ana wyszła z pokoju.

- Pff., nie musisz się tak drzeć. Słysze, ale pójdę dopiero jutro po szkole, nie chce mi się wychodzić teraz.

- OK, tak też może być - na ten dzień to był koniec moich dialogów z Aną. Później wróciłyśmy do swoich pokoi i zajęłyśmy się sobą. Około godziny 21 usłyszałam, jak Annie bierze prysznic, chwilę potem poszłam w jej ślady. Gdy już wyszłam z łazienki stwierdziłam, że kąpiel w moim stanie to nie był dobry pomysł. Było mi zimno, a gorączka podwyższyła się do 39,5 stopni celsjusza. Szybko położyłam się spać, uprzednio wyłanczając budzik. Dzisiaj nic mi się nie śniło.

Obudziłam się rano w dużo lepszym nastroju. Sen wyszedł mi na dobre. Kości nie bolały mnie tak bardzo a gorączka nieco spadła.

Dzień spędziłam w domu rozmyślając nad swoim położeniem. Mój ojciec na pewno mnie szuka. Wiem to. Jestem dla niego cenna.

*Retrospekcja*

Weszłm do gabinetu, na którego drzwiach wisiała tabliczka z wygrawerowanym: "Dr. Yugino Milano".

Ściany pomalowane były na beżowo, z wyjątkiem tej, w której znajdowały się drzwi - ta była poamlowana na czarno. Po środku przestrzennego pokoju stało machoniowe biurko, przy którym siedział wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o wyrazistych rysach rysach twarzy. Patrzył srogo na 13-letnią dziewczynkę, która przestąpiłą progi jego gabinetu. Nie bała się. Popatrzyła mężczyźnie w oczy, i żadne z nich nie zamierzało spuścić wzroku. Toczyli niemą wojnę na spojrzenia. Trwali tak kilka minut, które dziewczynce wydawały się godzinami. Mimo wszystko miała przed sobą jednego z ważniejszych dowódców wojskowych kraju.

- Hm. Dobrze. jak ci idzie nauka? - usłyszała jego stanowczy głos.

- Dobrze ojcze. - odpowiedziała mu zgodnie z prawdą. Żeczywiście osiągała dobre wyniki, spowodowane jednak były one bardziej strachem przed ojcem niż własną ambicją.

- Pan Weverdi chwalił cię. Powiedział, że jestes jego najlepszą uczennicą.

- Tak ojcze.

- To dobrze. Pamiętaj, Haruka, że jesteś jedyną dziedziczka spadku rodziny Yugino. Musisz być najlepsza. Pamiętaj o tym.

- Tak ojcze.

- Dobrze. Możesz odejść - dziewczyna kiwnęłą głową i posłusznie udała się do wyjścia.

*Koniec retrospekcji*


__________________________________________________________________________________
                                                                    UWAGA!!!!

Z okazji ponad 2000 wyświetleń ogłaszam 10 dni szczerości! Podczas ich trwania (18.10 - 28.10) w komentarzach będzie można zadać mi pytanie na dowolny temat (prosiłabym jednak nie zadawać pytań o wiek ani pełne imię oraz nazwisko, ponieważ chcę zachować pełną anonimowość). To tyle^^

5 komentarzy:

  1. Czy oni naprawdę się nie domyślają, że mają do czynienia z dziewczyną, a nie chłopakiem? xD
    To "tak, ojcze" było takie chłodne, ale zdradza też atmosferę w domu Haruki i usposobienie jej tatusia >.<
    Rozdział naprawdę dobry i jestem ciekawa co wymyślisz dalej :DDD
    Gratyluję wyświetleń :3 Co do pytań - nie mam żadnych. Nie mam o co pytać, skoro nie znam nawet twojego imienia, a przecież to podstawa -,- Poza tym, skoro zrobiłaś te dni szczerości, to logiczne jest, że nie zachowasz anonimowości >.<
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, właśnie o atmosferę mi chodziło :) Muszę jakoś uzasadnić ucieczkę Haru ω

      Usuń
  2. Poszatkuj mnie, wydłub gałki oczne, zakop, a za narządy wyjedz na wakacje do Australii xd Wiem, że dodaje dodaję komentarz tak późno, ale mi na blogerze nic nie wyskoczyło :\
    Fajowy rozdział :3 Nie mogłam już się doczekać jakiś wspomnień ^.^
    Przyjmij moje gratulacje z okazji dwóch tysiaczków wyświetleń :3 Tydzień szczerości powiadasz? No to... Jak lubisz spędzać wolny czas? Co cię uszczęśliwia, co sprawia, że się uśmiechasz? Co najchętniej byś robiła cały dzień i noc? Bez jakiej czynności nie wyobrażasz sobie życia? Czy jest to jakiś sport, pieczenie słodkości, jazda konna, lenistwo ze słuchawkami w uszach, czytanie, a może imprezy i wypady z przyjaciółmi, robótki ręczne (takie jak origami, szydełkowanie, tworzenie biżuterii i różnych pięknych ozdób z np. perełek, wstążeczek)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, wolałabym do jakiegoś innego kraju, ale niech będzie Australia ;) Dzięki, no i w ogóle. Życia nie wyobrażam sobie bez... Spania XD Wiem, dziwna jestem, ale po prostu kocham spać :D

      Usuń
  3. Komentuję późno, wiem! Wybacz! Rozdzialik super! Biedna Haru... tak bardzo chora :(
    No nic lecę do następnego :D
    PS. u mnie nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń