niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 15 - Tak, jestem wściekła.

- Może wytniemy bombki z kartonu? - zaproponowała jakaś dziewczyna - Ale nie takie zwyczajne, tylko takie duże. Powiesimy je na korytarzu.

- Tak, to całkiem dobry pomysł - zgodziła się przewodnicząca klasy. Nazywa się chyba Melania - Iris, zajmiesz się tym? - rudowłosa przytaknęła. Rozejrzałam się po klasie. W sali oznaczonej numerem 204 odbywało się właśnie zebranie klasy 1c w sprawie jasełek. Zastanawiam się, co za idiota wpadł na pomysł robienia jasełek w liceum. To nie może się udać. Ostatecznie przypadło mi dekorowanie trzymetrowej choinki. Mogło być gorzej.

Wyszło, że 19 grudnia mamy mieć wigilię klasową, a przy okazji apel świąteczny. Obecność obowiązkowa.

Dzisiaj jest 13. Do przerwy zostało sześć dni.

- Hej, Haru! - przed moim nosem macha czyjaś ręka. Popatrzyłam w prawo. Koło mnie stała Iris - Kiedy zamierzasz ubrać choinkę? - zapytała.

- Nie wiem. Może dzisiaj - na śmierć o tym zapomniałam.

- W takim razie pomogę ci - zaoferowała z uśmiechem.

- Dzięki - to mówiąc skierowałam swe kroki na angielski.

Po lekcjach Iris już czekała na mnie przed składzikiem. W ręku trzymała klucz.

- O, wreszcie jesteś - uśmiechnęła się. Kiwnęłam głową. Wzięłam od niej klucz i otworzyłam małe, ciemne pomieszczenie. W rogu pół leżała dość spora choina, a obok w pudłach znajdowały się najróżniejszej maści ozdoby choinkowe.

- Trochę dużo tego - stwierdziłam - To co? Najpierw bierzemy choinkę, czy ozdoby?

- Choinkę - odpowiedziała rudowłosa klękając, aby wygodniej chwycić sztuczne drzewo. Ja również podeszłam i chwyciłam za drugi koniec. Dźwignęłyśmy choinkę i zaniosłyśmy ją do głównego holu przy wejściu do szkoły. Następnie przyniosłyśmy bombki, łańcuchy, lampki, aniołki i co się jeszcze dało, wszystko zostało powieszone na choince. Zmęczone, ale zadowolone oglądałyśmy efekt naszej pracy. Choinka prezentowała się całkiem zacnie.

Następnego dnia normalnie przyszłam do szkoły. Przed moją klasą stał nie kto inny, jak Lysander.

- Hej, mogę cię porwać na chwilę - w odpowiedzi kiwnęłam głową. Białowłosy zaciągnął mnie w pobliże szatni, na parter.

- Tak, więc..? - zapytałam.

- Słuchaj, ja naprawdę nie chcę się wtrącać do waszego zakładu, a wiesz zapewne, że Kastiel ma już wszystkie zdjęcia.

- Dwadzieścia?

- Dwadzieścia. W każdym bądź razie, znam go długo, i wiem, że może wymyślić coś naprawdę...

- Słowem, namawiasz mnie, żebym zrezygnował!?!

- Eh.. Tak. Wiem, że to może być..

- A gówno wiesz, więc proszę cię, pozostań biernym obserwatorem, tak, jak to robiłeś do tej por, ok? - to mówiąc, oddaliłam się, zostawiając Lysandra samego. No zdenerwował mnie typek. On naprawdę uważa, że jestem tak głupia, że bez namysłu ani żadnej strategii wyskoczyłam, ot tak z wyzwaniem?!?

Ostatecznie było już po dzwonku, więc przeprosiłam za spóźnienie i zajęłam swoje miejsce w ławce.

5 komentarzy:

  1. Czemu tak krótko smutno mi ; ( dalej moje ciekawość nie została zaspokojona to dobrze czekam na dłuższy rozdział! !! Xd i co w końcu się wydarzy juz chce następny pozdrawiam; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, ale mój czas przed komputerem ograniczony jest do kilku godzin w weekend, więc póki co, rozdziały nie będą zbyt długie, ale postaram się naskrobać coś dłuższego na święta.
      Również pozdrawiam ω

      Usuń
  2. Łeee... A już myślałam, że przed Lyśkiem się wygada... Albo wreszcie będzie ta akcja z Kasem T.T
    Zaciekawiłaś mnie w odpowiedzi na mój poprzedni kom i teraz się doczekać nie mogę...
    No cóż... Życzę większej ilości czasu przed kompem XD I czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, jeszcze nie, potrzymam Was trochę w niepewności :P
      Dzięki ω

      Usuń
  3. Zgnoiłaś biednego Lysia :D Żeby tylko nie wpadł w depresję. Ani się nie fochnął :D Ok, lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń